Kiedy myślę nad pytaniem „Co to znaczy lokalność w biznesie?”, myślę przede wszystkim o byciu dobrym sąsiadem. Firma działająca na danym terenie to przecież nie tylko logo na budynku – to część społeczności. Lokalność w biznesie oznacza tworzenie miejsc pracy dla ludzi z okolicy, współpracę z pobliskimi firmami, generowanie dochodu i płacenie podatków zasilających budżet gminy. Ale lokalność to nie tylko liczby i pieniądze. To rozumienie potrzeb ludzi, którzy mieszkają wokół nas, i realna bliskość z naszymi sąsiadami. Dla nas, jako właściciela Damant Group, lokalność oznacza codzienne decyzje i działania oparte na więzi z regionem, z którego wyrośliśmy.
Być może brzmi to jak idea społecznej odpowiedzialności biznesu, ale w moim odczuciu nie ma tu miejsca na korporacyjne slogany czy nadęcie. To po prostu naturalna część naszej tożsamości. Chciałbym podzielić się kilkoma konkretnymi przykładami, jak w Damant Group rozumiemy lokalność – od budowania zespołu złożonego z lokalnych ludzi, przez współpracę z miejscowymi dostawcami, po wspieranie instytucji takich jak Ochotnicze Straże Pożarne. Każde z tych działań wynika z przekonania, że firma powinna nie tylko brać, ale i dawać coś od siebie lokalnemu ekosystemowi – zarówno temu przyrodniczemu, jak i społecznemu.
Pierwszym wymiarem lokalności jest nasz zespół. Od początku istnienia firmy zależało mi na tym, by tworzyli ją ludzie z najbliższej okolicy. Dziś wielu pracowników Damant Group to nasi sąsiedzi, znajomi znajomych lub po prostu osoby z polecenia z regionu. Takie podejście przynosi obopólne korzyści – firma zyskuje lojalnych, zaangażowanych pracowników, a lokalna społeczność zyskuje miejsca pracy.
Zatrudnianie lokalnych pracowników napędza też rozwój okolicy. Wypłacone pensje wracają do obiegu – nasi pracownicy wydają pieniądze w lokalnych sklepach, korzystają z usług pobliskich firm, budując tym samym popyt na kolejne inicjatywy biznesowe. Tworzymy w ten sposób pozytywny krwiobieg gospodarczy: firma daje pracę, pracownicy wydają zarobki lokalnie, a to wspiera kolejne małe biznesy. Co ważne, zauważyłem, że lokalni pracownicy są niesamowicie lojalni – czują silną więź z firmą, która działa na rzecz ich własnej społeczności. Wielu z nich jest z nami od lat i traktuje Damant Group jak własny drugi dom. Taka stabilność kadry oznacza mniejszą rotację i lepsze zgranie zespołu. U nas w firmie każdy zna każdego, relacje są bliskie – możemy na sobie polegać nie tylko w godzinach pracy, ale i po niej. Gdy ktoś potrzebuje pomocy, zawsze znajdzie się kolega z pracy mieszkający ulicę dalej, gotów wyciągnąć pomocną dłoń.
Myślę, że budowanie zespołu w oparciu o lokalne więzi przekłada się też na atmosferę i wartości firmy. W Damant Group panuje naturalna, rodzinna kultura – bo przecież jesteśmy częścią jednej społeczności. Sukcesy firmy naprawdę cieszą wszystkich, bo nasi ludzie widzą bezpośrednio, jak rozwój przekłada się na lepsze życie ich rodzin i sąsiadów. Z kolei w trudniejszych momentach czujemy wsparcie lokalnej wspólnoty – na przykład kiedy zdarzyła się trudność logistyczna na placu budowy, sąsiedzi z okolicy spontanicznie przyszli nam pomóc, zanim jeszcze wynajęta pomoc techniczna zdążyła zareagować. Tak rodzi się zaufanie i zaangażowanie nie do osiągnięcia w anonimowych korporacjach w wielkich miastach.
Lokalność w biznesie to również to, z kim robimy interesy. Od lat konsekwentnie stawiamy na współpracę z lokalnymi dostawcami surowców, usługodawcami i wykonawcami. Zamiast szukać podwykonawców setki kilometrów stąd, rozglądamy się najpierw tu, na miejscu. Czy chodzi o firmę budowlaną do rozbudowy magazynu, drukarnię do materiałów marketingowych czy dostawcę cateringu na firmowe wydarzenia – w pierwszej kolejności wybieramy miejscowe firmy.
Ten lokalny łańcuch dostaw to kolejny sposób, w jaki pieniądze zostają w regionie, zamiast odpływać gdzie indziej. Biznes to system naczyń połączonych – każda nasza inwestycja to przecież praca dla innych: lokalni dostawcy przywożą materiały, miejscowe firmy budowlane stawiają hale i remontują biura, zarabiają firmy transportowe, serwisowe, reklamowe. W efekcie w gospodarczym krwiobiegu regionu wielu zyskuje.
Współpraca z lokalnymi firmami ma jeszcze jeden wymiar: buduje długotrwałe partnerstwa oparte na zaufaniu. Z kontrahentami z okolicy łatwiej wypracować elastyczność i zrozumienie – w końcu często spotykamy się w tych samych miejscach, nasze dzieci chodzą do tych samych szkół. Jeśli zdarzy się opóźnienie dostawy czy potrzeba nagłej usługi, nasi partnerzy z regionu stają na wysokości zadania, bo traktują nas po sąsiedzku, a nie jak kolejny anonimowy kontrakt. I odwrotnie – my jesteśmy wyrozumiali, gdy wykonawcy potrzebują więcej czasu lub wsparcia. Relacja jest ważniejsza niż jednorazowy zysk, a to procentuje w dłuższej perspektywie. Wielu lokalnych dostawców rozwija się razem z nami – rosnąc, zwiększając zatrudnienie – i to cieszy podwójnie, bo mamy poczucie współdzielenia sukcesu.
Bycie lokalną firmą oznacza dla mnie również aktywną obecność w życiu społecznym okolicy. Od lat angażujemy się w inicjatywy i instytucje, które stanowią o sile naszej społeczności. Szczególne miejsce w moim sercu zajmują Ochotnicze Straże Pożarne (OSP) – zarówno w Przesławicach, gdzie mieści się siedziba Damant Group, jak i w Szczepocicach, gdzie również działamy.
Nie ma chyba bardziej lokalnej instytucji niż OSP. To coś więcej niż straż pożarna – wokół remizy toczy się życie wielu małych miejscowości. Tam się wszystko dzieje: nie tylko akcje ratunkowe, ale i festyny, zabawy, wesela, spotkania mieszkańców. Według ogólnopolskich statystyk w całym kraju działa prawie 16 tysięcy OSP, zrzeszających blisko 700 tysięcy obywateli, a ich działalność obejmuje nie tylko pomoc przy pożarach i wypadkach, lecz także edukację, kulturę, sport czy nawet prowadzenie orkiestr dętych i drużyn sportowych. Właśnie dlatego tak ważne jest dla nas ich wspieranie – wspierając OSP, wspieramy całą społeczność.
W praktyce nasza pomoc przybiera różne formy. Jako Damant Group wspieramy finansowo lokalne jednostki OSP w Przesławicach i Szczepocicach, dbając, by dysponowały nowoczesnym sprzętem i wyposażeniem. Kiedy jednostka w Szczepocicach potrzebowała sprzętu do usuwania skutków lokalnych podtopień (bo okolica bywa zalewowa), skonsultowałem się z wójtem gminy, czego najbardziej im brakuje. W efekcie pomogliśmy sfinansować specjalistyczną pompę wysokiej wydajności do wypompowywania wody – teraz druhowie są lepiej przygotowani na zagrożenia powodziowe. Innym razem wsparliśmy zakup umundurowania ochronnego dla młodych strażaków z Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej, żeby mogli bezpiecznie się szkolić i pomagać seniorom przy pracach porządkowych.
Ogromną radość sprawia nam też uczestnictwo we wspólnych wydarzeniach z OSP. W Przesławicach w 2025 roku świętowaliśmy razem z druhami wyjątkowy jubileusz – 100-lecie tamtejszej Ochotniczej Straży Pożarnej. To niesamowite, że już od wieku ta jednostka ofiarnie służy mieszkańcom. Ich gotowość do niesienia pomocy i pielęgnowanie strażackiej tradycji to nieoceniony wkład w bezpieczeństwo naszej lokalnej społeczności. Byłem dumny, mogąc pogratulować im tego jubileuszu osobiście. Widok kilku pokoleń strażaków – od zasłużonych seniorów po młodzież dopiero rozpoczynającą służbę – przypomniał mi, jak głęboko zakorzenione są wartości wspólnoty i bezinteresownej pomocy. Cieszymy się, że choć w małym stopniu dokładamy się do ich misji. Nie robimy tego dla rozgłosu czy marketingu, ale z wdzięczności – bo wiemy, że kiedyś to właśnie ci ludzie mogą ratować życie nasze albo naszych bliskich.
Co więcej, nasza współpraca z OSP to nie tylko przelewy na konto. Staramy się budować żywe relacje z druhami. Nasi pracownicy chętnie angażują się jako wolontariusze przy wydarzeniach organizowanych przez straż, pomagają przy organizacji festynów czy zawodów sportowo-pożarniczych. Kilku członków zespołu Damant Group to zresztą czynni strażacy-ochotnicy – w godzinach pracy montują u nas panele podłogowe, a po godzinach zakładają hełmy strażackie i pędzą do akcji, gdy zawyje syrena. Ich przykład jednoczy całą firmę – wszyscy jesteśmy dumni, że możemy wspierać bohaterów dnia codziennego.
Oczywiście OSP to nie jedyne inicjatywy, które wspieramy. Staramy się reagować na różne lokalne potrzeby. Kiedy pobliską szkołę podstawową nie było stać na odnowienie pracowni komputerowej, pomogliśmy w zakupie kilku laptopów dla dzieci. W czasie pandemii COVID-19 przekazaliśmy środki ochronne i płyny dezynfekcyjne dla domu opieki społecznej w sąsiednim miasteczku. Za każdym razem kierujemy się prostą zasadą: jeśli społeczność nas potrzebuje, a my możemy pomóc – działamy. Nie zastanawiamy się nad PR-em czy zyskiem, tylko robimy to, co uważamy za słuszne.
Innym aspektem lokalności jest dla mnie troska o infrastrukturę i otoczenie, w którym funkcjonujemy. Duże firmy często budują swoją infrastrukturę, nie zwracając uwagi na okolicę – my staramy się robić to inaczej. Każdą większą inwestycję planujemy tak, by przynosiła korzyść także miejscowej społeczności.
Przykładowo, rozbudowując nasz zakład w Przesławicach, zainicjowaliśmy wspólnie z władzami gminy remont fragmentu drogi dojazdowej. Ta droga służy nie tylko naszym ciężarówkom, ale przede wszystkim mieszkańcom dojeżdżającym do swoich domów i pól. Po modernizacji jest szersza i bezpieczniejsza, z czego korzystają wszyscy – od szkolnego autobusu po rolników z traktorem. Zainstalowaliśmy też nowe oświetlenie uliczne wzdłuż naszej posesji, aby poprawić bezpieczeństwo po zmroku. Kosztowało nas to trochę więcej na etapie budowy, ale za to zyskaliśmy wdzięczność sąsiadów i poczucie, że rozwój firmy idzie w parze z rozwojem gminy.
Infrastruktura to nie tylko drogi. Wspominałem już o pobliskim lesie w Szczepocicach, który postanowiliśmy zagospodarować dla mieszkańców. To urokliwy teren nad małym stawem, wcześniej zaniedbany i zarośnięty. Po rozmowach z lokalnymi władzami i mieszkańcami ustaliliśmy, że brakuje tam miejsca rekreacji – ludzie chętnie przychodziliby na spacery czy pikniki, gdyby las był uporządkowany. Podjęliśmy więc inicjatywę: sfinansowaliśmy oczyszczenie terenu, wytyczenie ścieżek spacerowych i montaż kilku drewnianych ławek oraz wiaty. Zaangażowaliśmy do pracy również lokalną społeczność – przyszli wolontariusze, strażacy z OSP, młodzież szkolna, by wspólnie posadzić nowe drzewka i ustawić budki lęgowe dla ptaków. Ten las staje się teraz przyjemnym zakątkiem do spędzania czasu dla wszystkich mieszkańców. Dla mnie osobiście to symbol, że biznes potrafi oddać naturze i ludziom coś w zamian za zasoby, z których korzysta. Jak lubię powtarzać, chodzi o recyrkulację dobra – jeśli wycinamy drzewa na nasze produkty, to sadźmy kolejne i dbajmy o zielone przestrzenie; jeśli czerpiemy z lokalnych zasobów, to inwestujmy z powrotem w lokalne dobro wspólne.
Nie można też pominąć wpływu, jaki wywieramy poprzez podatki i opłaty lokalne. Choć to mniej widowiskowy element niż przecinanie wstęgi na otwarciu drogi, to w skali lat ma ogromne znaczenie. Damant Group płaci tutaj, na miejscu, podatki od nieruchomości i działalności – a te środki trafiają do budżetu gminy. Z tych pieniędzy powstają później m.in. nowe chodniki, kanalizacja, oświetlenie uliczne, remonty szkół i przedszkoli. Każda nasza hala czy biuro to konkretne wpływy dla samorządu, który dzięki temu może realizować inwestycje służące mieszkańcom. Cieszy mnie świadomość, że dokładając kolejną cegiełkę do rozwoju firmy, dokładam zarazem cegiełkę do budowy np. przedszkola, do którego chodzą dzieci naszych pracowników. Tak właśnie rozumiem zrównoważony rozwój – firma i otoczenie rozwijają się razem, ramię w ramię.
Wszystkie powyższe działania łączy jedno: dialog z lokalnym otoczeniem. Od samego początku prowadzenia biznesu wychodzę z założenia, że trzeba rozmawiać z ludźmi, których nasza działalność dotyka. Mam tu na myśli zarówno formalne konsultacje z władzami samorządowymi, jak i zwykłe rozmowy z sąsiadami przy płocie. Staramy się być firmą otwartą – wsłuchujemy się w głosy płynące z naszej społeczności i staramy się na nie odpowiadać.
Dobrym przykładem takiego podejścia była wspomniana inicjatywa z OSP w Szczepocicach. Zamiast arbitralnie przekazać coś, co nam wydawało się potrzebne, zapytałem wójta i samych strażaków, co realnie poprawi ich możliwości działania. To dzięki temu dowiedzieliśmy się o brakującej pompzie i mogliśmy skierować pomoc tam, gdzie przyniesie największy efekt. Podobnie było z zagospodarowaniem lasu – pomysł wyszedł od mieszkańców, którzy marzyli o miejscu do rekreacji. Słuchając ich, znaleźliśmy rozwiązanie, na którym zyskali wszyscy.
Staram się regularnie rozmawiać z lokalnymi władzami, sołtysami, ale też z mieszkańcami – naszymi sąsiadami. Często najwięcej można dowiedzieć się nie z oficjalnych pism, lecz z krótkiej pogawędki z kimś, kto mieszka tu od urodzenia. Dzięki temu wiemy, jakie obawy pojawiają się w związku z naszą działalnością (np. hałas maszyn, ruch ciężarówek) i zawczasu je rozwiewamy lub minimalizujemy. Przykładowo, gdy ruszała nowa linia produkcyjna i ludzie niepokoili się hałasem, zorganizowaliśmy spotkanie informacyjne w remizie OSP, gdzie wyjaśniłem, jakie kroki podjęliśmy dla wyciszenia urządzeń i ograniczenia pracy w godzinach nocnych. Padły pytania, pojawiły się sugestie – ten dialog sprawił, że zyskaliśmy zrozumienie i akceptację zamiast konfliktu.
Muszę przyznać, że jednym z najbardziej budujących doświadczeń w mojej biznesowej drodze była reakcja ludzi w Szczepocicach, gdy zaczęliśmy tam inwestycję. Pewnego razu nasz samochód dostawczy zakopał się w piasku na bocznej drodze. Nim zdążyliśmy dobrze pomyśleć, pojawili się okoliczni mieszkańcy gotowi pomóc wypchnąć auto. Jeden z sąsiadów zaangażowany w tę akcję powiedział potem coś, co zapadło mi w pamięć: „Cieszymy się, że coś się tutaj dzieje. Pan jest naszym sąsiadem – ufamy panu, bo pan to swój”. Usłyszeć takie słowa od obcej, wydawałoby się, osoby – bezcenne. Ten człowiek czuł się współuczestnikiem naszej inwestycji tylko dlatego, że traktował mnie jak swojego. Właśnie na tym polega lokalność w biznesie: ludzie nie widzą w tobie wyłącznie przedsiębiorcy, ale widza sąsiada, który razem z nimi buduje coś wartościowego.
Ta sytuacja utwierdziła mnie, że warto prowadzić firmę w sposób transparentny i otwarty na dialog. Prowadzimy aktywną komunikację z naszym otoczeniem – czy to poprzez spotkania, czy choćby lokalne media i media społecznościowe – dzięki czemu ludzie wiedzą, co robimy i po co. Staram się zawsze być dostępny na rozmowę: czy to przy okazji festynu, czy po mszy pod kościołem, gdzie często ktoś podejdzie zapytać o plany firmy. Taka dwustronna komunikacja buduje zaufanie. A zaufanie przekłada się na spokój w prowadzeniu biznesu – wiem, że społeczność jest po naszej stronie, a nie przeciw nam.
Co ważne, dialog oznacza też gotowość do krytyki. Były sytuacje, gdy mieszkańcy zwracali nam uwagę na coś, czego sami nie dostrzegliśmy – np. na potrzebę częstszego sprzątania drogi z błota wywożonego przez ciężarówki z budowy. Zamiast się obrażać, przyjąłem tę uwagę i od razu zleciliśmy regularne czyszczenie ulicy. Współpracujemy z otoczeniem w transparentny i fair sposób – bo tylko wtedy biznes ma prawdziwy sens. Chciałbym, żeby Damant Group zawsze była postrzegana nie jako obce ciało, ale jako integralna część lokalnej społeczności – firma, z której ludzie są dumni, bo wiedzą, że gramy do jednej bramki.
Dla Damant Group lokalność w biznesie to nie hasło, a codzienna praktyka. To ludzie stąd – nasi pracownicy i partnerzy, to odpowiedzialność za miejsce, w którym żyjemy, i działanie w harmonii z otoczeniem, a nie przeciw niemu. Prowadząc firmę w małej społeczności, nauczyliśmy się, że im więcej dajemy od siebie lokalnie, tym więcej do nas wraca w postaci lojalności, wsparcia i dobrej energii. Nasze wartości – uczciwość, odpowiedzialność, współpraca – wyrastają właśnie z tego lokalnego zakorzenienia i niezmiennie pozostają fundamentem wszystkich decyzji.
Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim partnerom i sąsiadom, dzięki którym te idee lokalności wcielamy w życie. Wasze zaufanie jest dla nas najlepszą nagrodą. Jednocześnie zapraszam do kontaktu wszystkich, którzy podzielają podobne wartości. Jeżeli wierzycie w biznes oparty na zaufaniu, dialogu i wzajemnym wsparciu, to prawdopodobnie nadajemy na tych samych falach. Nieważne, czy reprezentujecie małą rodzinną firmę z sąsiedniego miasta, czy większego kontrahenta – jeśli bliskie jest Wam podejście, w którym liczy się coś więcej niż tylko wynik finansowy, porozmawiajmy.
Poznajmy się i wspólnie budujmy przyszłość opartą na lokalności – bo naprawdę warto!